Będąc w ciąży (tej pierwszej z Julią, bo w drugiej z Lenką było oczywiste, że karmić piersią będę) wiedziałam, że będę karmić piersią byłam na to nastawiona psychicznie. Bardzo dużo mi wiedzy dostarczyły zajęcia w szkole rodzenia. Gdzie najważniejsza rada nie kupuj i nie miej żadnej butelki w domu, bo butelkę zawsze zdążysz kupić, bo jak karmienie piersią nie będzie iść to masz pod ręką butle i mleko, a jak nie będziesz mieć butli będziesz walczyć. Do porodu stworzyłam plan porodu, w którym zawarłam, że nie chce by mojemu dziecku była podawana mieszanka mlekozastępcza i smoczek oraz, żeby pierwsze karmienie odbyło się podczas kontaktu skóra do skóry. I udało się córcia ładnie ssała pierś więc udało nam się. Problem pierwszy pojawił się gdy w szpitalu miałam nawał pokarmu, ale dzięki pomocy położnej mleko odciągałam laktatorem do momentu odczucia ulgi w piersiach. Początki były lekko bolesne miałam popękane brodawki i krwawiły mi, ale i to przetrwałam. Pierwszy poważny kryzys przyszedł w domu gdy w piersi zrobił się zastój. Był weekend żadna wypożyczalnia laktatorów nie miała. Tatko kupił mi jakiś ręczny laktator w aptece, ale z piersi nic nie chciało wypłynąć, były twarde jak kamienie. I tu pomocną radą okazała się pani z wypożyczalni laktatorów. Gorącą butelką z wodą masować pierś od góry do dołu w kierunku sutka na zmianę z butelką  ciepłym prysznicem i udało się zaczęło wypływać mleko. Kryzys pokonałam. I wszystko gdy wyglądało pięknie. Pojawiła się nasza feralna przygoda ze szpitalem i ostrą biegunką może kiedyś opowiem i tygodniowy pobyt w szpitalu z 2 miesięcznym dzieckiem i diagnoza lekarza by odstawić od piersi dziecko na 3 dni i zobaczyć jej wyniki bo może moje mleko uczula. Tak bardzo nie chciałam, ale dy Julcia miała ciągle biegunkę, a lekarze nie mogli znaleźć przyczyny musiałam to sprawdzić. Podjęłam próbę w sumie 4 dni nie karmiłam, pokarm regularnie odciągałam i mroziłam, by zachować laktację. Na szczęście okazało się, że mój pokarm nie uczula. A powrót był straszny dziecko moje przez 4 dni przyzwyczaiło się do butli bo łatwiej szybciej i piersi za nic w świecie ssać nie chciało. Telefon do doradcy laktacyjnego Pani Katarzyna Gontarek i tu jeszcze raz jej dziękuje. Zapisane na wizytę w piątek była środa i rada od doradcy pod żadnym pozorem nie dawać butelki tylko dokarmiać łyżeczką i piersią. Efekt moje dziecko nic prawie nie zjadło od środy do piątku, tak strasznie się martwiłam, że z głodu padnie, ale doradca powiedział, że nie da się niemowlaka zagłodzić, będzie oszczędzał siły. I tak się stało ona ciągle spała nic nie robiła tylko spała. I w piątek na wizycie u doradcy udało się dostawić do piersi i zaczęła na nowo uczyć się ssać. Wizyty nasze trwały 2 miesiące pierwszy miesiąc mało co jadła, ciągle spała. Jadła głównie w nocy na śpiocha przystawiałam ją co godzinę, oczy miałam na zapałki,  ale ja się zawzięłam i powiedziałam sobie, że wrócimy do karmienia. I udało się po miesiącu walki i pomocy doradcy laktacyjnego. A było ciężko bardzo. Kiedy widziałam, że dziecko nie chce ssać, nie przybierało przez miesiąc czasu na wadze ani gr to żal ściskał, ale udało się i tak karmiłyśmy się 18 miesięcy.


Teraz po raz kolejny mam możliwość karmienia piersią, nie było zresztą innej opcji. Choć strasznie się bałam, obawiałam się okropnie, bo poród przedwczesny 32 tydzień, bo wcześniak, który nie potrafi jeszcze ssać, bo brak laktacji trzeba ją rozruszać. Wiele pytań, rozterek, ale ja od razu podjęłam się walki o tak ważne mleczko dla mojego wcześniaczka. Na drugi dzień po cc kiedy już mogłam usiąść poprosiłam o spotkanie z doradcą laktacyjnym tym samym, do którego chodziłam z Julcią. Otrzymałam laktator na wyłączność i dobę po cc od razu przystąpiłam do pobudzania laktacji w systemie 7-5-3 minuty z każdej piersi na zmianę ( zaczynamy np: od lewej piersi 7 minut odciągamy, po czym przechodzimy do prawej piersi i znów kolejne 7 minut, potem wracamy do lewej na 5 minut, następnie do prawej też na 5 minut i na koniec lewa 3 minuty i prawa tyle samo). Pierwsza próba i udało się ściągnęłam chyba ok 30 ml siary, więc był to ogrom, bo nasza Lenka na początku otrzymywała sondą 2 ml. Nawet sam doradca laktacyjny powiedziała, że to bardzo ładna ilość siary. Odciągać miałam tak przez 10 dni co 3 godzinki oczywiście jeśli laktacja się pobudzi. Na szczęście się pobudziła. W szpitalu w 5 dobie zaczęłam nawet na jednorazowym odciąganiu uzyskiwać 50 ml. Mój maleńki dzidziuś nie był w stanie przerobić tej ilości mleczka, więc było mrożone, oczywiście w specjalnych do tego przeznaczonych torebkach i pojemnikach na pokarm.

Bo nie wiedziałam jak może być później. Po 10 dniach przeszłam na system 5 minutowy 5-3-2 co 4 godzinki. Mleczko nadal płynęło. W domu mleczko nadal odciągałam profesjonalnym laktatoremzjakiego miałam możliwość korzystać w szpitalu oczywiście produkt firmy Medela (produkty przyjazne dla karmiących piersią, posiadają wysokiej jakości produkty, które jak np. butelka Calma nie zaburza naturalnego odruchu ssania). Laktator był wypożyczony z wypożyczalni 4 zł za każdy dzień towarzyszył nam w sumie 1,5 mc. Warto jeśli spotka Was taka sytuacja znaleźć u siebie w mieście wypożyczalnie laktatorów i wypożyczyć profesjonalny sprzęt zamiast wydawać pieniądze na byle co. 
Mleczko do szpitala dostarczałam na początku codziennie, bo tak jak pisałam nie było tego dużo, a każde odciągnięcie musiało być w osobnym pojemniku, torebce. Kiedy laktacja się rozkręciłam mleczka przywoziłam dużo więcej jednorazowo jak np: uzbierałam z całego dnia i personel szpitalny opisane mleczko odpowiednio przechowywał w zamrażalce. Na karmienia było wyciągane podgrzewane i przelewane do szpitalnej, szklanej butelki, z nowym jałowym smoczkiem. Tego czego nie zjadłaś szło do rur, bo dwa razy odciągniętego mleczka nie można podawać.
W szpitalu kiedy Lenka uczyła się ssania butelki zawsze przed karmieniem z butli moim mleczkiem był kontakt z cysiem, z początku było przytulanie, prawdziwe pierwsze karmienie zakończone sukcesem 2.04. I potem już poszło, a 5.04 po karmieniu piersią nie dostała butli i tak do 18.04 karmiłyśmy się w szpitalu na zmianę piersią i butelką. Po wyjściu ze szpitala bardzo się tego bałam, obawiałam czy się wszystko uda, bo szpital to szpital, tam personel medyczny, a w domu same jesteśmy zdane na siebie. Pamiętam, że pierwsze karmienie nie udało się piersią, nie chciałaś ssać, odwracałaś głowę, męczyłyśmy się z godzinę, w końcu podałam mleczko butelką. Najedzona zasnęłaś kolejne karmienie już cycuś i tak już zostało i trwa do dziś, czyli stuknęło nam 6 miesięcy karmienia cysiem. Jestem szczęśliwa strasznie. Ty zresztą też, otwierasz swój dziubekśrednio co 3-4 godzinki i jesz z wielkim przejęciem w końcu to nie lada zadanie. Czasem jak mama gdzieś musi wyskoczyć zostajesz z babcią i całkiem ładnie dajesz radę ciągnąc butle z maminym mlekiem, bo zapasy w zamrażalniku ciągle mamy. A ja śpię spokojnie bo wiem, że dostajesz to co najlepsze moje mleko. Dzięki niemu rośniesz jak na drożdżach i dziś już ważysz5630 gr :)

Na koniec moje przemyślenia co do karmienia, bo miałam tą możliwość spróbować karmienia mm, piersią. Mleko modyfikowane dla mnie podczas pobytu w szpitalu najgorszy był sam proces przygotowania. Była to masakra sprawdzić odpowiednią temp wody dodać odpowiednią ilość mieszanki, a cycuś zawsze jest zwarty i gotowy i wygodny.  Nic nie mam do mam i dzieci butelkowych jedynie dziwi mnie fakt tego kiedy mama nawet nie podejmuje próby nie wie jak to jest jak to może być karmiąc piersią i od razu wybiera butelkę, tego nie potrafię zrozumieć.

Tak więc walczcie

themilkyway_project #karmieniepiersia #kochamkarmicpiersia#baby #dziecko #themilkywayproject#lovelywedding #MamaKarmiaca#breastfedding #kp #mothercare#motherhood #elwiradunc#themilkywayzdjecia #themilkywayphoto#themilkywayphotography

 

Comment